beatingheart 

137 posts 2 followers 17 following

Nawet w chwilach rozstań, najgorszym smutku zdawała najcięższe egzaminy. Po nocach robiła notatki i obmyślała kolejny krok. Bo wiedziała, że może polegać tylko na sobie i na swojej mądrości. Zawirowania żyviowe przestały ją wyprowadza z równowagi. Z czasem zaczęła się zastanawiać czy to ucieczka, mechanizm obronny, nic nie czuć, skupić się na tym, co logiczne i co nie boli...

Miał zwyczaj: codziennie robił mi herbatę. Usiądź, wypijemy razem. To było takie hasło. Wezwanie właściwie. Jakby mnie każdego dnia wzywał do prawdziwego życia we dwoje. Młodzi ludzie często myślą, że w związku ważne są namiętności, a na końcu się okazuje, że najważniejsza ze wszystkiego jest herbata. I że potem brak jej najbardziej.

— Mariusz Szczygieł


Reposted from nacpanaasoup
- Jest pani szczęśliwa?
- Tak naprawdę to nie wiem. Pani Wisława Szymborska powiedziała, że życie czasami bywa znośne. Ja byłam na przykład szczęśliwa, kiedy mój pies po chorobie wyzdrowiał. Wtedy pomyślałam, że to szczęście było. I byłam szczęśliwa, jak mój mąż przestał pić. Są takie momenty, kiedy człowiek jest bardzo szczęśliwy. Natomiast, żeby tak w ogóle, to nie. Tylko wariat może być tak bez przerwy szczęśliwy.

— Maria Czubaszek


Reposted from nacpanaasoup
Nieraz publicznie żartuję, że kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru, ale nie będę oszukiwać: nie lubię być sama. Potrzebuję miłości, potrzebuję drugiej pary oczu obok mnie, kogoś, z kim mogę zachwycać się światem. Nie mówię, że każdy człowiek ma tak, jak ja. Znam wielu ludzi obu płci, którzy cenią niezależność, ale ja jestem innej konstrukcji. Lubię się do kogoś przytulić, zwierzyć się komuś, poprosić o radę. Ale to nie może być ktoś pierwszy z brzegu, nie godzę się już na związki byle jakie. Musiałam też nauczyć się, by nie przesiadać się z tramwaju do tramwaju: dobrze jest między jedną miłością a drugą pobyć trochę samej, wylizać rany, nauczyć się czegoś nowego o sobie, a nie w desperacji rzucać się w kolejne ramiona.

— Kayah


Reposted from nacpanaasoup
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.

Reposted from nacpanaasoup
Kiedyś taka nie byłam. Nie umiałam mówić "nie". Zawsze było "może", "przemyślę", "dam znać", "nie wiem". Kiedyś się bałam. Że jak odmówię, to stracę. Że jak będę niemiła, to stracę. Że jak będę szczera, to stracę. Myślałam, że lepiej schować głowę w piasek i zrobić swoje. Przemilczeć. Przecierpieć. Przeżyć. I tak mijały dni i miesiące. Na przytakiwaniu, na bylejakości, na fałszywej uprzejmości. Aż któregoś razu nadszedł dzień, w którym zrozumiałam swój błąd. Wie Pani o czym mówię? Zrozumiałam, że nie na tym polega życie. Że nie tędy droga. Niech mi Pani powie po co to robić? Dla kogo? W jakim celu? Żeby było milej? Droga Pani, jak Pani chce, żeby było milej, to może Pani ciastka kupić i herbatę zaparzyć albo zaprosić kogoś na spacer. Ale zatracać swoje jestestwo, żeby komuś było dobrze? I to kosztem siebie? Coś Pani powiem. Odkąd zrozumiałam, że uporczywe przytakiwanie zżera mnie od środka, usłyszałam, że kiedyś byłam milsza i że w sumie jakaś wygadana się zrobiłam i że tak nie może być. Pyta Pani czy żałuję? To może odpowiem pytaniem na pytanie: "ale czego?". Read More »

Reposted from nacpanaasoup
Nie wiesz, jak to się dzieje, ale zostajecie przyjaciółmi. Wypatrujesz na parkingu jego samochodu. Widzisz coś w telewizji albo czytasz w książce i myślisz: "Muszę mu powiedzieć". Wiesz z obserwacji, jaką lubi kawę i jaki jest jego ulubiony kolor. Potem zauważasz, że jego widok dodaje ci energii. Dostajesz gęsiej skórki, gdy w windzie ociera się o ciebie barkiem. Boleśnie odczuwasz jego nieobecność. Zaczynasz reorganizować swoje życie, by znaleźć dla niego miejsce. Niechętnie spędzasz czas z dala od niego. Przedstawiasz go rodzinie. Znosisz docinki krewnych, bo później będziecie się z tego śmiać we dwoje. Żałujesz, że nie możesz go przedstawić tym, którzy odeszli. Byliby nim zachwyceni. Patrzysz, jak zachowuje się przy dzieciach i myślisz: "kiedyś". Gdy prosi cię o rękę, wypuszczasz długo wstrzymywany oddech. W dniu ślubu twarz boli cię od uśmiechu. Twoje życie nie jest usłane różami, ale czy to ważne, jeśli masz obok siebie kogoś, kto daje ci wsparcie? Pieniądze, praca, awans, porażki to tylko wyboje na drodze, która nie ma końca. Macie dziecko. Nie wierzysz, że może pokochać kogoś, tak jak ciebie, dopóki nie widzisz go z córką. Ona jest nie tylko skarbem, z którym trzeba się obchodzić jak z jajkiem. Jest dowodem, że byliście sobie pisani. Dowodem, którego przecież potrzebujesz. Strzeżesz jej jak oka w głowie. Którejś nocy, kiedy jest chora i ją pielęgnujesz, kładziesz się w gabinecie na kanapie. Myślisz, że bez niego nie zaśniesz. I tu się mylisz. W gruncie rzeczy śpisz jak suseł. Sytuacja się powtarza, kiedy jest przeziębiony, gdy wracasz późno z pracy i gdy się kłócicie. Gabinet przestaje być pokojem gościnnym i staje się świętym przybytkiem. Córka pyta, czy się rozwiedziecie. "Ależ skąd", odpowiadasz. "Ja kocham jego, a on mnie". Tej nocy wracasz do waszego łóżka. "Kocham cię", mówisz, ale nie otwierasz na oścież serca. Mówisz to, jakbyś stwierdzała, że jest wtorek lub że masz ciemne włosy: rzeczowym tonem. Bez namaszczenia. Bez uniesień. Gdzie podziała się namiętność i jak to możliwe, że wyparła ją litość? Już nie wchodzisz mu znienacka pod prysznic. Gasi swoją lampkę, gdy jeszcze czytasz w łóżku, i przewraca się na bok. Pamiętasz, jak stawał z tobą w tłumie i obejmował cię w pasie, zaborczy i opiekuńczy. To, co dawniej cię w nim rozczulało, dziś doprowadza do szału. Wieczne odchrząkiwanie. To, że nie zawiesza nowej rolki papieru toaletowego. I fałszuje, śpiewając z radiem. Ale przecież to głupoty, mówisz sobie. Łączy was prawdziwa miłość, nie hollywoodzka. Mimo to bywają dni, kiedy kłócisz się z nim, żeby coś poczuć. Zaczynasz się zastanawiać, czy jeszcze go kochasz. I czy kiedykolwiek kochałaś. Przeciwieństwem miłości wcale nie jest nienawiść, myślisz. Przeciwieństwem miłości jest osiąść na laurach. Aż któregoś dnia znów błądzisz w mroku i potykasz się na skraju przepaści. On również tam się znajduje, lecz dochodzisz do wniosku, że być może wcale nie jest światłem, i nigdy nie był. Pochłaniał tylko resztki twojego blasku, aby rozproszyć własne cienie. Zmieniłaś się. Nie chcesz rzucić się w otchłań. Nie musisz, ponieważ źródło twojej udręki znajduje się tuż obok ciebie. Kiedy się zakochujesz, dzieje się tak, bo znajdujesz kogoś, kto wypełnia twoją pustkę. A odkochujesz, ponieważ stwierdzasz, że oboje jesteście w rozsypce. Read More »

Reposted from nacpanaasoup
Wie Pani, trudno jest zrezygnować, kiedy wszystko się udaje. Kiedy pokonujemy sukcesywnie każdy kolejny etap. Wspinamy się po wielkiej górze licząc, że dotrzemy na sam szczyt naszych marzeń. Latami dążymy na samą górę, czasami się potykając. Ale nie upadamy. Nie poddajemy się. Idziemy do przodu. A kiedy pod koniec spoglądamy na szczyt, żeby mu się przyjrzeć, dociera do nas, że to nie jest ta góra marzeń. Że chyba startując ktoś poprzestawiał drogowskazy i obraliśmy nie ten życiowy cel. Proszę, niech mi Pani powie, jak żyć ze świadomością zmarnowanych lat i perspektywą nieudanej przyszłości? Jak znaleźć sens życia, jeśli pozostawiło się go gdzieś po drodze? Wie Pani co jest w tym wszystkim najbardziej absurdalne? Że jeszcze kilka lat temu oddałabym wszystko żeby być tu, gdzie teraz jestem. A teraz, oddałabym wszystko, żeby cofnąć czas do tamtych chwil i rzucić to wszystko w diabły. Niech Pani na zawsze zapamięta, że zaprzepaszczone marzenia palą człowieka od środka, a kiedy człowiek całe życie robi coś wbrew swoim pragnieniom, powoli niszczy samego siebie. Read More »

Reposted from nacpanaasoup
Droga Pani, musi Pani zrozumieć, że czasem będąc z kimś w związku, dociera się do miejsca, z którego nie ma już żadnego wyjścia. Przez podróż zwaną miłością idzie się wspólnie, czasem miesiące, a czasem długie lata. Aż któregoś dnia zakochani stają na skrzyżowaniu, na którym jedna z dróg jest ślepą uliczką. Nie drogą bez wyjścia, proszę Pani, bo w ślepej uliczce zawsze można zawrócić. Ale jest drogą, którą ta miłość nie jest w stanie pójść dalej. I tak sobie myślę, że najgorsze w tym wszystkim jest to, że wchodząc na tę drogę wyraźnie widać ten znak, tylko nie wiem, może ludzie go lekceważą, a może wcale nie chcą go widzieć. W moim przypadku, droga Pani, po cichu liczyłam, że w środku tej drogi odnajdę ścieżkę, którą ruszymy dalej, przed siebie. Ale w ślepych uliczkach nie ma ścieżek. Są tylko bardzo wąskie dróżki, którymi przeciśnie się tylko jedna osoba. A więc któregoś dnia na swojej ślepej uliczce doszliśmy do tej dróżki. Pyta Pani, co zrobić w takiej sytuacji. Cóż, trzeba wybrać i coś sobie uświadomić. Trzeba wybrać, kto idzie dalej, sam, a kto zostaje i wraca. I przede wszystkim, droga Pani, trzeba sobie uświadomić, że od momentu podjęcia tej decyzji nigdy już nie pójdziecie razem tą samą drogą. I że właśnie w tym miejscu i w tym momencie wasza wspólna podróż dobiegła końca. Read More »

Reposted from nacpanaasoup

"przerażające jest to jak bardzo wszystko się pozmieniało. ludzie, za którymi ..."

przerażające jest to jak bardzo wszystko się pozmieniało. ludzie, za którymi kiedyś moglibyśmy pójśc w ogień, dziś dla nas nie istnieją. ławki, na których przesiadywaliśmy dniami i nocami mają już całkiem inny kolor. partnerzy,których kiedyś kochaliśmy, teraz są naszymi największymi wrogiemi. park, którym zawsze wracało się ze szkoły, dziś zamienił się w piętrowy parking. wszystko jest zupełnie inne. inne życie, inni ludzie, inny świat, w którym żyliśmy kiedyś tam, za małolata.
Reposted from nacpanaasoup

Ja się czuję bardzo samotna, tylko że ja muszę powiedzieć, że sama to sobie urządziłam. To nie jest tak, że ludzie się ze mną okropnie obeszli i każdy przyjaciel mnie rzucił (...). Ja jestem okropna, bo jestem niecierpliwa. I wiele poważnych związków w moim życiu sama uszkodziłam. Kiedy widzę kobiety w moim otoczeniu, kobiety w moim wieku, to są kobiety, które nieraz przeżywają bardzo długie kryzysy małżeńskie - jakieś zdrady, jakieś pijaństwa tych mężów, jakąś nudę... Ale ci ludzie jakoś przetrzymują to i sobie potem żyją, i są całkiem szczęśliwi. Ja nigdy nie miałam cierpliwości, nigdy się nie kłóciłam (..). Kiedy mi jest źle, ja po prostu uciekam.

 

Agnieszka Osiecka, Ściąga z mojego życia


Reposted from kwiatywewlosach via biezkorystnoj